Pewnego lutowego zimowego dnia, wraz z zapracowaną, jak ja M. postanowiłyśmy zrobić sobie wolne od ciągłego wyścigu i wyjechać tam gdzie ciepło, pięknie i egzotycznie. Szczęśliwie okazało się, że dzięki gościnności znajomego za kilka dni wyruszymy w cudowną kilkunastodniową podróż na Gran Canarię. Oprócz słońca, pięknych plaż, niesamowitych fal oceanu bijących o brzeg i gór graniczących w oddali z głębinami, Las Palmas de Gran Canaria ujęło mnie klimatem i atmosferą, a już jednego z pierwszych wieczorów zawitałyśmy do jednej z wielu tutejszych knajpek z tabliczką na drzwiach "Vino+Tapas". Po minucie uśmiechnięty kelner ugościł nas kieliszkiem białego wina i tradycyjnym tapas, czyli pieczywem z hiszpańską, ostrą chorizo.
Ponieważ w Polsce tradycja picia wina i tapasów nie jest jeszcze tak rozwinięta jak na południu, postanowiłam trochę poszperać. Tapas, a właściwie Tapa oznacza po hiszpańsku "przykrywkę". Tradycja tych małych, kolorowych przekąsek miała swój początek w Andaluzji jeszcze w XVIII wieku, a pierwsze ich zastosowanie było dalekie od samej przyjemności jedzenia. Mianowicie, mieszkańcy tego regionu narzekali na sporą ilość owadów, które uporczywie wpadały do kielichów z winem. Tapasy, kiedyś zazwyczaj w postaci małych kanapeczek z hiszpańską kiełbasą, przykrywały kielich i zamykały owadom drogę do pysznego trunku. Dopiero lata później doceniono tapasy jako nieodzowny dodatek do wina, a z kielicha wylądowały w małych porcelanowych miseczkach.
Dziś do tapasów można wykorzystać wszystkie produkty. Oprócz szynek, serów, oliwek czy suszonych pomidorów, w letni dzień kupcie melona i zawińcie go w szynkę parmeńską, pokrójcie w kostkę arbuza i zjedzcie z serem feta. W robieniu tapasów nie warto ograniczać się do schematów, liczy się oryginalność i kreatywność, a wtedy przygotowanie ich będzie samą przyjemnością i zabawą.
Tapasy na zdjęciu:
-papryczka czereśniowa faszerowana serem feta z kiełkami
-suszona śliwka zawijana w szynkę parmeńską na rucoli
-oliwki zielone i czarne z kiełkami rzodkiewki
-suszone pomidory i owoce kaparów
-chorizo z kiełkami rzodkiewki
-ser gorgonzola + ser kozi z rucolą
-orzechy rozmarynowe
Orzechy rozmarynowe:
-500 g orzechów (mogą być każde, ja robię z orzechów włoskich)
-2 łyżki soli
-2 łyżki oliwy
-3 łyżki brązowego cukru
-3 posiekane gałązki rozmarynu
-łyżka kminu
-łyżka kolendry
-szczypta pieprzu
-szczypta kardamonu
1.Prażymy orzechy na teflonowej patelni.
2.Dodajemy kmin, kolendrę, pieprz i kardamon i dokładnie mieszamy.
3.Dodajemy oliwę oraz cukier i rozmaryn. Smażymy, aż masa się rozpuści i pokryje wszystkie orzechy.
4.Przesypujemy orzechy na papier do pieczenia i solimy.
5.Czekamy aż wystygną i gotowe.
Więc biegnijcie do sklepu, kupcie wino, świeżą bagietkę i to czego dusza zapragnie.
Adios!
Daga
*pierwsze zdjęcie pochodzi z bloga pisanezsewilli.com